Jak założyć przydomowy kurnik 03 – najprostszy system

Hej,

dziś wreszcie ujawnię czym różni się proponowany przeze mnie system od tradycyjnego kurnika i dlaczego ośmielam się twierdzić, że jest od takowego lepszy. Jedziemy!

Tradycyjny kurnik

Kurnik jaki jest, każdy widzi – większa lub mniejsza buda, kawałek ogrodzonego wybiegu, kilka kur szwęda się po rozgrzebanej ziemi. Jak dwa lata temu założyłem pierwszy kurnik, to poszedłem tą drogą i… teraz żałuję.

Przede wszystkim tego, jak duuuużo czasu straciłem.

Co najmniej dwa tygodnie budowy kurnika. Ocieplanego, wygodnego, skomplikowanego – wiadomo. Ale dwa tygodnie!

Kilkukrotne poprawianie ogrodzenia – nawet bez poprawiania licząc, postawienie go zajęło kolejne 2-3 dni.

Konieczność podjęcia niełatwej decyzji o lokalizacji kurnika – tu będzie dobrze, czy nie?

Konieczność wielokrotnego łapania kur, które nic sobie nie robiły z postawionego ogrodzenia – były w stanie przelecieć nawet nad 2.5 metrową siatką (!). A jak kury się przejdą na spacer, to pierwszą rzeczą za którą się biorą jest rozgrzebywanie pieczołowicie ułożonej ściółki.

W czasie zakładania pierwszego kurnika konsultowałem się z kolegą, który miał podobne plany. Powiedział mi wtedy, że on chce założyć kurnik przenośny. Wtedy nie rozumiałem – po co? To już nie lepiej mieć w jednym miejscu? Ale ta myśl została w głowie i zarezonowała później – dzięki, Sebastian!

Kolejne minusy tradycyjnego systemu

Paul Gautschi w fimie Back to Eden mówi, że nigdzie w naturze nie ma odkrytej ziemi. A na wybiegach większości kurników tak to właśnie wygląda. Gleba z niewielką ilością węgla nie ma możliwości absorpcji kurzych odchodów i po niedługim czasie na terenie wybiegu nic nie rośnie – a to chyba niedobrze, co nie? Kury, niby z wolnego wybiegu, ale jedyna z niego korzyść to świeże powietrze. Jest na to sposób – wyściółkowanie klasycznego wybiegu zrębkami, ale utrudniają to dostępność lub ceny zrębków. Można jednak inaczej.

Kury zdegradują dowolnie duży wybieg, jeśli będą na nim nieprzerwanie. Z pomocą przychodzi wypas kwaterowy, o którym mówi Joel Salatin tutaj. Zarówno dla zwierząt, jak i dla gleby, lepiej jest kiedy wypas jest intensywny, ale krótkotrwały. Wtedy trawa ma szansę odrosnąć, nacieszyć się słońcem, dać schronienie dla innych stworzeń. Dzięki wypasowi kwaterowemu (który można spokojnie przeprowadzić na niewielkim trawniku w przypadku kilku kur), odchody nie są rozłożone po całej powierzchni pastwiska, tylko w miejscach, gdzie kury były w ostatnim tygodniu.

Co mają kury do wypasu? Kury jedzą trawę? Ano, jedzą, całkiem sporo trawy, ale nie tylko – przede wszystkim to, co w tej trawie bytuje.

Drapieżniki – te powietrzne i te lądowe, są częstymi gośćmi tradycyjnych kurników.

No i koszty – zarówno te pieniężne, jak i czasowe – są dość wysokie w przypadku tradycyjnego kurnika z wybiegiem. Co proponuję w zamian?

Dla początkujących

Co łączy początkujących drobiarzy? To, że tak do końca nie są pewni, czy te kury to dobry pomysł. Moja propozycja to szybki, tani, łatwy i bezpieczny start. A potem się zobaczy – można iść w bardziej zaawansowane systemy, ale obstawiam, że zechcecie zostać przy poniższym. Zawsze możecie też wycofać się zupełnie – nie jest to trudne, a zainwestowane pieniądze zwrócą się w pierwszym sezonie.

Na czym to polega?

Zamiast tradycyjnego systemu zbuduj niewielki kurnik przenośny z wybiegiem. O, coś takiego:

Kurnik, na pierwszym planie wersja 1.3, a na drugim wersja 4.2. Aktualny model to 6.0,

Kurnik jest w pełni wyposażony, ma gniazdo, grzędę, karmidło i poidło, budę do spania, niewielki wybieg i łączące je malutkie przejście, oraz jest bardzo mobilny. Można do niego dodać kąpiel piaskową (dla higieny kur) i ewentualną podłogę z panela ogrodzeniowego, jak również koła. Rozwiązuje to właściwie wszystkie problemy systemu tradycyjnego, o których pisałem powyżej.

Taki kurnik można spokojnie przeciągnąć, a nawet przenieść na plecach – jest zrobiony z bardzo lekkich materiałów. Lekkie materiały są też tanie. Ok, pewnie nie będzie tak trwały, jak murowany, ale patrząc na zużycie moich kurników w drugim roku uznaję, że 5 lat spokojnie wytrzyma.

Jak kurnik jest lekki, to możesz postawić go na trawniku. A po opróżnieniu grządki – w ogródku. Kury wyplewią ewentualne chwasty i zostawią swój nawóz. Ba, taki kurnik mozna włożyć na przyczepkę i przewieźć, no, choćby na wczasy (w agroturystyce). A na jesieni można postawić taki kurnik na… kompostowniku. Jeśli będzie zasypany zrębkami i uzupełniany resztkami ze stołu, to osiągniesz kilka korzyści na raz. Po pierwsze, brak smrodu – zrębki wchłoną brzydkie zapachy jak węgiel w lodówce. Po drugie – grzanie kur przez pryzmę kompostową. Po trzecie – automatyczne mieszanie resztek, węgla i odchodów kurzych, co w efekcie da czwarte, czyli dobry kompost na wiosnę. Sprytne, co?

Ale czy kury wytrzymają w takiej budce w zimie? Co prawda zasada mówi, że zwierzęta potrzebują ochrony od wilgoci i wiatru, nie od niskiej temperatury, ale miałem wątpliwości. Na szczęście w tym roku przyszła zima. Jak już pisałem, rekordowa odnotowana temperatura na poletku przed domem wyniosła -26 stopni. Strata była jedna – kogutowi odmarzł grzebień, ale nie temu, który mieszkał w pudełku, tylko… temu z tradycyjnego, ocieplonego kurnika. Dlaczego? Po prostu kubatura pudełka jest tak niewielka, ze kury są w stanie ogrzać je skutecznie własnym ciepłem. Nie można tego powiedzieć o nawet świetnie zaizolowanym kurniku tradycyjnym.

Ale czy kurom nie będzie za ciasno? W praktyce one i tak śpią jedna obok drugiej, zajmując ułamek powierzchni kurnika, a w zimie to dodatkowy bonus – jest cieplej.

Czy drapieżniki na pewno się nie przebiją? Powietrzne – nie, kopiące – jak grunt jest miękki, ale tylko w nocy, a w nocy kury śpią w pudełku, do którego przejście jest za ciasne dla lisa czy psa. Duży pies jest w stanie rozwalić siatkę, ale tu znów kur broni ciasne przejście. W zeszłym roku doświadczyłem wraz z sąsiadami ataków tchórza, czy innej kuny. Po zmianie kurników na powyższe, ataki ustały (choć z pewnością drapieżnik był w stanie dostać się do kur wąskim przejściem).

Ależ to przecież chów klatkowy! – zakrzyknie sceptyk. No tak, bo na wybiegu 2 x 3 m, który jest zdegradowany i zafajdany na pewno mają lepiej. W moim systemie kury mają o wiele lepsze warunki i ochronę przed drapieżnikami. A jeśli chcesz klasycznego wolnego wybiegu, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby taki kurnik otworzyć i pozwolić kurom pobiegać. Przyzwyczajone, na noc powinny wrócić do kurnika.

Dodajmy do rachunku zysków i strat jeszcze dwie rzeczy. Po pierwsze, lepsze możliwości kontroli kur – można je skierować tam, gdzie akurat są potrzebne. Po drugie – wygodę – takiego kurnika nie trzeba rano otwierać, a wieczorem zamykać, można też ze spokojem wyjechać na dłużej, kurom nic nie grozi i mają niewielki wybieg – wydaje mi się, że to rozwiązanie jest naprawdę korzystne dla wszystkich stron: człowieka, kur i reszty świata.

Jeśli już chwytasz za piłę i ruszasz do budowy kurnika, to wstrzymaj konia – w ciągu kilku dni napiszę, jak zbudować taki kurnik i na co przy tym zwrócić uwagę. Napiszę też, jakie narzędzia będą potrzebne i jakie materiały kupić, Józek zrobił dla Was wstępną listę. Ale najpierw muszę go właśnie zbudować, będzie to trochę zoptymalizowana wersja tego, co widzieliście na zdjęciu poniżej – trzymajcie kciuki!

Daj znać, co o tym wszystkim myślisz, czy jakoś Cię przekonuję.

Paweł

PS. Jak masz jakiś pomysł na lepszą nazwę dla opisywanego przeze mnie podejścia do kur niż „system”, to daj znać.

PPS. Moja nazwa może nie jest zła, Joel Salatin nazywa swój sposób wypasu bydła „mob-stalking, herbivorous, solar-conversion, lignified, carbon-sequestration fertilization”. Nawet nie podejmuję się tego tłumaczyć, ale na pewno łapiesz o co chodzi.

4 komentarze do wpisu „Jak założyć przydomowy kurnik 03 – najprostszy system”

    • Pewnie, ze będzie można, ale jeszcze jej zbudowałem. Na razie istnieje na kartce i częściowo w głowie. Myślałem, że uda mi się przed świętami zbudować, ale może być ciężko 🙂

      Odpowiedz
  1. u mnie wersja 2.0 to „leżący” graniastosłup o podstawie trójkąta. Nie wiem jakie inni mają spostrzeżenia, ale ja zauważyłem, że przy dłuższych opadach w skrzyni kurnika pojawia się wilgoć – u mnie nie ma podłogi tylko siatka (ściany wykonałem z deseczek). Pewnie rozwiązaniem będzie podłoga pełna kilka cm nad ziemią, ale chciałem spróbować czegoś innego.

    W wersji 2.0 „skrzynia kurnika” znajduje się ok 60 cm nad ziemią – mniejszy graniastosłup pod kalenicą. Wersja 3.0 już wiem, że będzie połączeniem poprzednich:), ale to następny sezon, bo póki co jest pięć kur+kogut na dwa kurniki :D.

    Odpowiedz

Skomentuj Paweł Czuba Anuluj pisanie odpowiedzi