Jak założyć przydomowy kurnik 05 – Czym karmić kury? Nie ziarnem.

No i stało się, 10.04 chwilę po północy urodził się nam Wawrzyniec Franciszek, zwany Franciszkiem Wawrzyńcem. Jak to ujął mój przyjaciel – nawet nie za bardzo odpalone, w porównaniu z innymi imionami, które chodziły nam po głowie*. Także kury trochę wyhamowały, ale już startują ponownie.

Powiem Wam jeszcze, że ten cykl z kurami ma chyba szczególne błogosławieństwo, bo na chwilę przed pierwszymi sygnałami porodowymi Klary udało mi się zrobić kompostownik połączony z kurnikiem przenośnym – to działa!

Its Alive GIFs - Get the best GIF on GIPHY
Tak wyglądałem, jak skończyłem. A potem pobiegłem do porodu.

Wyobraźmy sobie kurę…

Wiele razy już pisałem, że protoplasta naszej kury żył w dżungli. To dlatego karmimy kury ziarnem. Ej, zaraz, zaraz? Jak to ziarnem? W dżungli bywam z rzadka, ale łanów wrzących jak fale czy trzęsących kłosem to tam nie widziałem. Nawet jak za dziki wzór kury przyjmiemy biegającego po polach bażanta czy inną kuropatwę, to przecież one jedzą ziarno pod koniec lata, prawdopodobnie po to, żeby otłuścić się godziwie na zimę. Kury, które jadą cały rok na pszenicy, to tak, jakby człowiek żywił się przez rok tylko bułeczkami.

Skoro tak, to dlaczego daje się kurom ziarno?

Odpowiedź jest jedna – dla wygody.

Ziarno łatwo się przechowuje, jest tanie, dostępne, łatwo się podaje.

Czy w takim razie mamy przestać dawać kurom ziarno? Nie, nie o to mi chodzi. To dalej „najwygodniejszy” pokarm dla kur. Ale wyzwólmy się z przekonania, że ziarno to ich naturalne i podstawowe pożywienie.

Ok, to co postuluję?

Karmić kury wolnym wybiegiem (trawa, robaczki) resztkami ze stołu (wiaderko kompostowe) oraz resztkami z ogrodu (przejrzałe warzywa) i uzupełniać tą dietę ziarnem.

Ok, a jakie nieoczywiste rzeczy jedzą kury?

Kury są wszystkożerne, podobnie jak człowiek, więc nic nie stoi na przeszkodzie, żeby karmić je naszymi resztkami.

Układ trawienny kury różni się trochę od naszego. My mamy zęby, a kura ma wole, potem już z grubsza to samo. Wole to taki woreczek przy szyi, który napycha sobie pożywieniem i tam jest ono rozdrabniane przez pocieranie. Żeby wole działało jak trzeba, muszą być w nim twarde elementy, najlepiej kamyczki. Kura na wolnym wybiegu zorganizuje je sobie sama, ale w czasie kiedy będziesz ją trzymać na kompostowniku, to warto jej w tym pomóc. Można wziąć trochę żwiru z rzeki.

Zioła – warto przy kurniku (lub kompostowniku) posiać trochę ziół, np. szałwi, piołunu, tymianku, oregano, czosnek. Kury będą je skubać w zależności od potrzeb.

Tradycja każe też dawać kurom pokrzywy, ale surowych nie jedzą, nawet za mamusię, najpierw trzeba je podsuszyć lub sparzyć.

Kury jedzą też skorupki (oprócz reszty jajka oczywiście). Skorupki to źródło wapnia, więc jak jajka pękają, to warto sypnąć kurom

Warzywa dla kur

Gotowanie warzyw dla kur jest czasochłonne, ale raz na jakiś czas warto. Tradycyjnie gotuje się ziemniaki, co bogatsi dorzucają marchewkę i inne korzenie. Można to pomieszać z otrębami.

W sezonie dyniowym można sobie to uprościć i zasadzić dynie z myślą o kurach. Są proste w uprawie i dość efektywne, kroimy na pół i mamy jedzenie na dwa dni (albo na dwa tygodnie, to zależy od dyni). Cukinie i inne patisony też się liczą.

W zimie kury jedzą chętnie jarmuż i w ogóle zieleninę.

Czy jest coś, czego kurom nie wolno dawać?

Teoretycznie jest sporo takich rzeczy. Na przykład… chleb! Tak, w chlebie jest sporo soli, która może szkodzić kurom. Znajdziecie w internecie wiele takich porad (może odrad), ale pamiętajcie, że autorzy tych artykułów zazwyczaj przebywają mentalnie w paradygmacie kur zamkniętych w betonowych oborach lub na fermach. Moje obserwacje są takie, że kura – o ile nie jest wygłodniała – zje tylko to, co jej służy. Resztę zostawi – na przykład do skompostowania.

Dlatego też pomysł zrobienia kurnika przenośnego z możliwością montażu na kompostowniku jest nie tylko praktyczny, ale bardzo pasuje do diety kur. Przez cieplejszą porę roku kury mają dostęp do wybiegu i tego co na nim żyje, a na zimniejszą wsadzamy je na kompostownik, który je karmi, dogrzewa i daje super kompost.

Jeszcze napiszę jak zrobić taki konglomerat. Nie samym ziarnem kura żyje, ale trochę go potrzebujemy, więc teraz kilka słów o nim.

Jakie zboża dla kur?

Kury najchętniej jedzą pszenicę. Owies zawsze zostaje w moich karmidłach, myślę, że to przez rozmiar ziarna i łuskę, jęczmień zaś podobno osłabia nieśność. Nie próbowałem prosa i pszenżyta, zdaje się że mają gorszą renomę niż pszenica. Nie daje się raczej kurom żyta i ja też tego nie robię. Pszenica jest z tych zbóż najdroższa, dlatego ludzie często kombinują dając tańsze zboża. Jak ktoś ma nieograniczony budżet na kury, to można pomyśleć o droższych opcjach – samopszy i orkiszu, ale nie próbowałem ich jeszcze.

Aha, po wsiach babcie dają jeszcze śrutę kukurydzianą, proporcji 5-10% do reszty rzeczy.

Skąd wziąć ziarno dla kur?

Masz dwie opcje: zwykłe ziarno od gospodarza (czytaj: sztucznie „chronione” i nawożone) lub ekologiczne. To drugie będzie 1,5 – 2,5 raza droższe, ale moim zdaniem warto – przy kilku kurach różnica w budżecie domowym będzie nieznaczna, a będzie jednak bezpieczniej.

Ale! To, że pszenica jest ekologiczna, nawet certyfikowana, to nie gwarantuje nam 100% bezpieczeństwa. Najlepiej brać od rolnika, do którego ma się zaufanie. Nie wierzyłbym w ciemno ani zapewnieniom o ekologicznej uprawie, ani certyfikatom.

Gdzie szukać? Na serwisach z ogłoszeniami.

Jaka cena jest dobra? Ciężko powiedzieć, bo cena pszenicy jest zależna od rynku, aktualnie to ok. 100 zł/100 kg. Ekologiczna to ok. 180 zł / 100 kg.

Czy warto śrutować?

Przydomowi hodowcy drobiu często śrutują, czyli rozdrabniają zboża. Śruta ma swoje minusy, traci się trochę w procesie śrutowania, produkt to częściowo mąka, która się kurzy i kury jej nie jedzą, poza tym zmielone ziarno traci na wartości odżywczej. Ma jednak dużą zaletę z naszej, przydomowo-ogrodowej perspektywy. Otóż ziarno ześrutowane na pewno nie wykiełkuje, więc jeśli planujesz trzymać kury na kompostowniku, to stosując śrutę mniej ryzykujesz zachwaszczeniem.

Otręby

Kiedyś karmiono zwierzęta otrębami, pewnie nie było z nimi za bardzo co zrobić, a było ich sporo. Aktualna cena otrębów to jakieś 70 – 80 zł za 100 kg, czyli niewielka różnica w stosunku do pełnego ziarna. Plusem może być ich dostępność – otręby można kupić w każdym młynie, zazwyczaj pakowane w worki po 25 kg. Uwaga, brudzą samochód 🙂

Ile je kura?

To zależy od wielu czynników, takich jak masa, nieśność i rasa kury, oraz dostępu do wolnego wybiegu i skuteczności pozyskiwania paszy z niego, ale przyjmijmy, że dla jednej kury trzeba przewidzieć 100 g paszy na dzień. Dla 7 kur przez 7 dni powinno to być więc 4900 g, czyli 5-6 kg karmidło zasypowe będzie w sam raz na tydzień.

Jak serwować?

Jak w każdym wykwintnym daniu, tutaj też sporo zależy od sposobu podania.

Karmidło zasypowe – a w nim suche ziarno albo śruta, to najprostszy i najmniej angażujący czasowo sposób karmienia kur. Pięciokilogramowe karmidło wystarcza dla 5-7 kur na tydzień, więc wystarczy raz zasypać i można zapomnieć.

Podaję Wam linki do aktualnie najtańszych zestawów karmidło-poidło na Allegro:

10 kg i 15 l – 56 zł najwygodniejsza opcja, takie pojemności dla kilku kur gwarantują spokój z dokarmianiem przez cały tydzień i dłużej

10 kg i 10 l – 51 zł ciut tańsze, opcja „środkowa”, polecam dla tych, którzy nie lubią dźwigać ciężkich poideł 🙂

6 kg i 6 l – 33 zł – opcja ekonomiczna, ale w lecie poidło będzie trzeba napełniać raz na dwa-trzy dni

Moczona pasza – nie robiłem badań, ale zagramanicą mówią, że dzięki namaczaniu oszczędza się jakieś 20% karmy – jest lepiej przyswajalna. A jak się namoczy i poczeka, to pasza fermentuje. Zaraz, ale czy to dobrze? Dobrze, bo kury też mają florę jelitową, która w ten sposób wzmacniamy. Prawie jak piwo kraftowe.

Oczywiście karmidło zasypowe nie nadaje się do mokrej paszy, ale jest wygodniejsze. Ja stosuję system mieszany, w zależności od tego czy mam czas, namaczam paszę i karmię codziennie, albo daję karmidło i daję raz w tygodniu.

Karmię po królewsku, a kury słabo się niosą. O co chodzi?

Kury można przekarmić, zwłaszcza kiedy mają nieograniczony dostęp do paszy (np. z karmidła zasypowego). Kilka razy nie wyrobiłem się i kury musiały poczekać na dostawę jedzenia, nawet ponad 24 godziny. Radziły sobie wtedy z tym, co znalazły na wolnym wybiegu i nie zauważyłem zmniejszenia nieśności. Od niedawna celowo praktykuję taki „post” piątkowy. Myślę, że w niektórych przypadkach może to osłabić nieśność, np. cykl jajeczny zacznie się dzień później, ale służy zdrowiu kur. Można też stosować u kur tzw. intermittent fasting, czyli post przerywany, zabierając im karmidło ok. 8.00 i wstawiając ok. 17.00.

Woda

Od wody lepiej nie robić postu, kury powinny mieć do niej dostęp non stop. I tu znów jest pewien mit, czy przesada – dotycząca czystości wody dla kur. W naturze kura et consortes nie mają dostępu do wody czystej w sensie fizycznym – nawet jak w pobliżu jest strumyk, to kury się do niej raczej nie zbliżają. Piją wodę w postaci rosy lub z kałuż. Woda im czystsza, tym bezpieczniejsza, ale nie spinajmy się zanadto.

Wodę najprościej podawać w poidłach zawieszanych, można też zrobić podobne poidło własnoręcznie. Testuję też pewien alternatywny system, o którym z pewnością napiszę, jeśli testy zakończą się pozytywnie. Trzymajcie kciuki, bo to baaardzo ciekawe rozwiązanie.

Pasza granulowana

Kury fermowe są karmione paszą granulowaną. Może i składniki odżywcze w takiej paszy są idealnie zbilansowane, ale ja nie mam do niej zaufania. Myślę, że jeśli masz wątpliwości, że dieta Twoich kur jest wystarczająco zróżnicowana, to można kupić worek takiej paszy np. przez internet i uzupełniać mieszankę pszenno-kukurydzianą, np. w stosunku 80/20.

Sporo napisałem, ale mam nadzieję, że nie takie straszne te kury, jak się nam w głowach malują. Dajcie znać w komentarzach, jak macie jakieś pytania, pomysły, może inne spojrzenie – chętnie porozmawiam.

Paweł

*pisząc te słowa wziąłem udział w takim dialogu:

Wbiega Józek.

– Amungssen, Amungsen, nazwijmy go Amungsen!

– Jak miał na imię Amundsen?

– Roald.

Nadzieją uniesione brwi żony, która niedawno dowiedziała się, że przez pół roku od zgłoszenia można bezproblemowo zmienić imię dziecka.

Kurtyna.

5 komentarzy do wpisu „Jak założyć przydomowy kurnik 05 – Czym karmić kury? Nie ziarnem.”

  1. Gratulacje potomka!

    Z niecierpliwością czekam na opis konstrukcji kurnika w najnowszej wersji. Mam zamiar taki sprezentować rodzicom, ale na razie nie są zbyt optymistycznie nastawienie. Mam nadzieje że się to niebawem zmieni i przesiada się na wersje kurnika „dla wygodnych” 🙂

    Odpowiedz
  2. W tym systemie mówiłeś że można nawet na tydzień wyjechać. A co z jajkami? Kurom nie przeszkadza, że nie zabiera się jaj? A jajkom nie szkodzi jak poleżą tydzień w ciepłym? Bo wyjazd wypadnie np. w gorące dni lata…

    Odpowiedz
    • Jajka – z tym trzeba się pogodzić, że mogą być straty. Postawiłbym kurnik w cieniu (najlepiej na kompostowniku), zrobił gniazdo w chłodnym kącie. Ja u siebie znalazłem ostatnio 24 jajka, które przez całe upały przeleżały w gnieździe wykopanym na południowym zboczu i były całkiem ok.

      Odpowiedz

Skomentuj Paweł Czuba Anuluj pisanie odpowiedzi