Jak założyć przydomowy kurnik – 01. Mity na temat kur

Cześć, miałem dalej pisać o diecie, ale zima już się kończy, Wielkanoc idzie, no i z kim nie zacznę rozmawiać, to rozmowa zawsze zejdzie na kury. Przerywam więc pisanie o dietach i zaczynam skrócony cykl o przydomowych kurach. Na razie mam w głowie dwa, może trzy tematy, które podzielę na krótsze odcinki. Dziś pierwszy, w którym obalam mity na temat przydomowych kur. Innymi słowy, chcę Cię odstresować, zachęcić i przedstawić, że domowe jajczarstwo jest w zasięgu większości populacji.

Kury zajmują dużo czasu i trzeba codziennie się nimi zajmować

Wielu posiadaczy psa czy kota nie chce kur, bo – jak twierdzi – wymaga to dużego zaangażowania. Otóż nie. W przeciwieństwie do psa czy kota, kury można tak „ustawić”, żeby z powodzeniem wybrać się nawet na tygodniowe wakacje bez angażowania sąsiadów. Nie trzeba ich codziennie wypuszczać rano i zamykać wieczorem. Nie trzeba wyprowadzać na spacer ani głaskać. Nie trzeba karmić i poić dwa razy dziennie. Raczej nie jeździ się z nimi do weterynarza. Jeśli masz w domu psa, kota czy też rybki, to nie masz wymówki – kury zajmują mniej czasu.

Kury śmierdzą

Typowy, wiejski kurnik bywa źródłem oszałamiających doznań olfaktorycznych, ale najgorsze są fermy – choć rzadko się tam bywa, to obrzydliwy zapach musi być tak intensywny, że czujemy go jeszcze w jajkach. Zaś nasze kury, które hodujemy już trzeci sezon, nie śmierdziały nigdy, ani na wybiegu, ani w kurniku. Smród jest spowodowany dwoma błędami w hodowli kur – zbyt mało węgla / zła frakcja ściółki albo zbyt długie przetrzymywanie ich w jednym miejscu. Zapewniam, że jest co najmniej kilka sposobów, żeby przykrości zapachowych uniknąć i jest to bardzo proste.

Kury to wiocha

W latach mojego dzieciństwa, czyli 90., przydomowe kurniki, które wcześniej były często spotykane na obrzeżach miast, zaczęły znikać. Mam takie mgliste wspomnienie, że mieć kury to była wiocha. A wiochy trzeba się było wyzybywać, żeby dościgać zachodnie wzorce cywilizacyjne. Coś nam chyba nie wyszło, bo ta kurza wiocha jest bardzo popularna na zachodzie – wiem, że w Niderlandach i Szwajcarii przydomowe (a nawet przymieszkaniowe!) kury to częsty widok. Może o tym świadczyć obecność na rynku takich produktów jak Eglu, czyli zaprojektowanego bodajże w UK wypasionego kurnika dla trzech kur, którego ceny zaczynają się – o ile dobrze pamiętam – od 2-3 tysięcy złotych. Słowem, jeśli chcesz czuć się nowoczesnym Europejczykiem – skombinuj sobie kury. Pamiętając, że nasze budżety odbiegają nieco od zachodnich nie inwestuj w drogi plastik, można zrobić to taniej i lepiej.

Żeby mieć kury, trzeba mieć koguta

Nieprawda, ale żeby mieć z tych kur pisklęta – to już tak. Jeśli – podobnie jak ja – lubisz poranne kukuryku, to proporcja 6 kur na jednego koguta jest bardzo dobra. Nie jest on jednak konieczny w stadzie.

Chciałbym napisać, że jak nie ma koguta, to nie ma też hałasu, ale kwokom zdarza się wpaść w nadzwyczajne podniecenie i gdakać w niebogłosy. Więc jeśli boisz się sąsiadów, to polecam króliki. Mamy je już od roku, a moje dzieci nawet nie potrafią powiedzieć, jak robi królik.

Kury muszą mieć ciepło w zimie

Porównajmy nasze kury z dziko żyjącymi bażantami. Podobne rozmiary, podobny sposób odżywiania się. Wygląda na to, że jedyna różnica* jest taka, że tych dzikich nie trzeba ogrzewać i karmić w zimie. Nic tylko zacząć hodować bażanty!

Kury nie potrzebują ogrzewania, a jedynie osłony od wiatru i wilgoci – tą tezę udało mi się w końcu zweryfikować, dzięki przyzwoitej zimie, która jakoś nie chce się z nami pożegnać. W najgorszym momencie było u nas -26, samochód ledwie odpalał, a moje zielononóżki żyjącew drewnianych skrzynkach spacerowały po śniegu. Jedyna strata była taka, że jednemu kogutowi lekko odmarzł grzebień – i to temu, którego trzymam w tradycyjnym kurniku.

Na mrozy nie są w pełni odporne jajka – przemarznięte lubią pękać, więc warto zbierać je na bieżąco w zimie. Po rozmarznięciu pęknięcie znika, ja zaś nie odczułem gorszej jakości przemarzniętych jaj (choć nigdy ich nie przechowywaliśmy długo).

Kury potrzebują kurnika

Błąd! Kury radzą sobie świetnie bez niego. Lubią spać na drzewach, spacerować po ogródku i znosić jajka gdzie popadnie.

Kurnik jest potrzebny nam. W przeciwnym razie drób nam się rozpierzchnie, będzie rozgrzebywać tam, gdzie nie trzeba, nieść się po krzakach i wystawiać na żer drapieżnikom.

Czyli kurnik dobra rzecz? Tak.

Ale czy koniecznie musi być murowany, oświetlony, klimatyzowany i z pozwoleniem na budowę? Nie, nie musi. Da się to zrobić naprawdę prosto, szybko, tanio i elastycznie i jeszcze w kilku aspektach lepiej, niż tradycyjnie. Cytując klasyka – będzie pan zadowolony! O szczegółach mojego systemu, którego centrum jest specjalny kurnik, będę pisać w kolejnych odcinkach.

Kury są drogie

Policzmy to:

Wydatki – ok. 540 zł (kwota celowo zawyżona o ok. 100 zł, ale zakładam możliwość, że po moim cyklu kurzym wzrośnie popyt i dojdzie do braków na rynku, czyli ceny wzrosną).

Te rzeczy składają się na wydatki:

  • Koszt materiałów na kurnik – 250 zł (ta kwota zależy od tego, ile kurników robimy i jakie materiały mamy w warsztacie albo co uda nam się załatwić z odzysku; w większości przypadków nie przekroczy 200 zł)
  • Koszt kur – 6 x 40 = 240 zł (polecam kupować kury w wieku 15 – 18 tygodni, takie nie powinny być droższe niż 30 zł, także znów trochę zawyżam cenę)
  • Koszt karmidła 6 kg i poidła 6 l – 40 zł (jak chcesz karmić kury jedynie resztkami, to karmidło można sobie darować, ale jak wyjeżdżasz na wakacje, to warto je mieć i nasypać zapas ziarna)
  • celowo nie podaję tu kosztów paszy, bo zakładam, że kury będą jeść resztki

Teraz policzmy zwrot z inwestycji:

  • Nieśność zielononóżki – ok. 180 jaj rocznie (inne rasy mają dużo wyższą nieśność, nawet 300 jaj, ale to wcale nie musi być dobre)
  • Ilość jaj w roku od 6 zielononóżek – ok. 1080
  • Konsumpcja normalnej 4 os. rodziny – ok. 20 jaj tygodniowo (my jemy dużo więcej, ale to dlatego, że mamy i z pewnością nie jesteśmy normalni), czyli mniej-więcej się pokrywa z nieśnością
  • Koszt wiejskiego jaja – min. 0,8 zł (jaja zielononóżki są droższe od zwykłych, ja je sprzedaję w cenach od 1,5 do 4 zł za jajko, ale tutaj celowo zaniżam)

Szybkie mnożenie i zwrot z inwestycji wynosi minimalnie 864 zł, po odjęciu kosztów zostaje nam 324 zł, które można zamienić na ok. 8 worków 25 kg paszy dedykowanej kurom lub 324 kg pszenicy nieekologicznej lub ok. 150 – 220 kg pszenicy ekologicznej.

Przedsiębiorczy i sprytny Polak może jednak przyoszczędzić jeszcze trochę:

A. Jeśli nie przywiązał się do kur emocjonalnie, to może je zabić i zjeść. Kilogram ekologicznego kurczaka to min. 30 zł, więc jeśli zniesiesz mord, skubanie i patroszenie, to możesz doliczyć do rachunku zysków i strat jakieś 6 dużych rosołów.

B. Jeśli to pierwsze to jednak nie, to możesz spróbować sprzedać kury. Myślę, ze za roczną kurę spokojnie można uzyskać cenę 30 zł, ale 20 zł też jest dobre.

W obydwu przypadkach zaoszczędzisz w okresie jesienno-zimowym, kiedy przez około 3 miesiące kury prawie się nie niosą, w ogrodzie nie ma też już za dużo jedzenia, woda w poidle zamarza i w ogóle pogoda nie sprzyja zajmowaniu się kurami. Ale jeśli chcesz swoje ukochane kury przetrzymać przez zimę, to nie jest to takie trudne.

Kury szkodzą środowisku

W środowisku wegetariańskim, które uchodzi za proekologiczne, panuje przekonanie, że kury, podobnie jak inne zwierzęta hodowane przemysłowo, powiększają dziurę ozonową. Być może tak, ale jeśli już, to te trzymane na wielkich fermach. Środowisku, w uproszczeniu, szkodzi m. in. smród, o którym pisałem wyżej. W domowych warunkach da się tego uniknąć, a dzięki połączeniu kurzych odchodów ze ściółką z dużą zawartością węgla, możemy utrzymać świetny nawóz. Dzięki nawozowi mamy lepsze plony w ogrodzie, z których resztki znów zjadają kury, a resztki resztek i swój nawóz mieszają z kompostem i koło się zamyka. Jeśli w naszych ogrodach, podobnie jak w naturze, fauna będzie współdziałać z florą przy naszej pomocy, to to się nazywa ekologia!

Kury są nielegalne

Do niedawna stada kur do 50 sztuk nie trzeba było nigdzie zgłaszać. Zgłoszenia przyjmowała zdaje się ARiMR, dla której 50 kur to żadna hodowla i niska szkodliwość społeczna czynu. Sytuacja zdaje się uległa zmianie w związku z ptasią grypą i nawet małe hodowle biegające luzem trzeba było zgłaszać – tym razem do weterynarza powiatowego. To rozporządzenie jest w mocy, żona prowadzi jeszcze dokładniejszą kwerendę, jak się dowiem o jakichś zmianach, to dam znać.

Ale! Intencją prawodawcy jest najwyraźniej ograniczenie kontaktu drobiu z dzikim ptactwem, bo nie trzeba zgłaszać hodowli prowadzonych w izolacji, np. w pomieszczeniach. Mój magiczny system, który niebawem ujawnię, może zagwarantować taką właśnie izolację.

Podkreślam, tu nie chodzi o zakaz hodowli, ale obowiązek jej zgłoszenia. Jako wolnościowiec lekko się zrzymam, ale lepszy nakaz zgłoszenia niż zakaz hodowli.

Prawo ograniczające możliwość posiadania kur może być stanowione również przez samorządy lokalne, zwłaszcza na obszarach wyłączonych z produkcji rolnej. Ale nie martwcie się – jako prawo niższego rzędu, może zostać uznane za sprzeczne z konstytucją. Na przykład art. 32 p. 2 mówi, że „Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny”. Korzystajcie z tej porady prawnej od nie-prawnika na własne ryzyko 🙂 Zawsze warto dopytać w JST, bo może Twoje lokalne przepisy akurat są zgodne z konstytucją.

Na pociechę powiem Ci, że w USA jest nawet organizacja walcząca o zniesienie ograniczeń przydomowej hodowli kur. Zanim to się im uda, proponują kilka sposobów na obejście aktualnego prawa – m. in. wynajem kur oraz uznawanie ich za zwierzaki domowe, a nie gospodarcze.

Mam za mało miejsca na kury

W 99% sytuacji to mit. Jak masz miejsce na kompostownik, to masz miejsce na kury. Serio!

Ostatnio kolega zapytał mnie, czy mógłby trzymać kury na balkonie. Moja odpowiedź brzmi: potrzymaj mi piwo!

Hold My Beer GIFs | Tenor

Tak swoją drogą, szukam balkonu do eksperymentu naukowego, ktoś, coś?

Do następnego,

Paweł

Jak masz jeszcze jakiś mit do obalenia, albo wątpliwość do rozwiania, czy inne przeszkody, to daj znać w komentarzu – chętnie się nimi zajmę.

* Jeszcze kilka różnic między kurą a bażantem odkrył kiedyś Salon Niezależnych – polecam: https://www.youtube.com/watch?v=9vCjnJwpl7E&ab_channel=LarsRainer

10 komentarzy do wpisu „Jak założyć przydomowy kurnik – 01. Mity na temat kur”

  1. Pięknie. Podobał mi się zwłaszcza fragment o bażantach. Ludzie jakoś nie potrafią zrozumieć, że kury to nie ludzie i dają radę w zimie bez ogrzewania. Najgorzej jak ktoś zbuduje kurnik szczelny jak szambo i kury się duszą a duży poziom wilgoci i niską temperatura powodują odmrożenia.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz