Tej zimy, w przerwach między pracą w ogrodzie, czyli głównie do poduszki, czytałem ogrodniczego klasyka, Eliota Colemana. Gość nie tylko zna się na ekologicznym, małoskalowym ogrodnictwie, ale dobrze o tym pisze.
„Four season harvest” można przetłumaczyć jako „zbiory przez okrągły rok”, albo bardziej poetycko „żniwa czterech pór roku”. Książka mówi oczywiście o tym, w jaki sposób sprawić, że jedzenie z naszego ogrodu będzie dostępne przez cały rok. Ok, to już przechodzę do rzeczy i piszę, czego się nauczyłem:
Najważniejsze jest słońce
A dokładnie to długość dnia słonecznego w zimie. Wszystkie inne zimowe czynniki (niska temperatura, wiatr, opady) jesteśmy w stanie zniwelować na różne, zgodne z naturą, sposoby. Coleman pisze z perspektywy stanu Maine (czyli północ USA), ale opowiada też o swojej podróży po ogrodach południowej Francji, która leży na tym samym równoleżniku. Według niego 14 lutego dzień słoneczny jest już wystarczająco długi, żeby rozpocząć zasiewy nowalijek. Sprawdziłem to – w Lublinie 14 lutego dzień słoneczny ma 9h56m, w Aix-En-Provence- 10h27m, czyli różnica wynosi dokładnie 31 minut. W Lublinie te 10h30m osiągamy dokładnie 23 lutego, ale siać można spokojnie od 14 lutego, pamiętając oczywiście o osłonach (np. „zimne ramki”, agrowłóknina, szklarnia).
Różne gatunki i terminy siewu
Jak to jest, że na takiej Syberii czy Alasce ludzie żyli i jedli zanim powstały rosyjskie i amerykańskie odpowiedniki Biedronek? Tam klimat nie rozpieszczał od wieków i mróz dla lokalnych odmian to kaszka z powszednim chlebem. Jak to mówi Paul Gautschi – natura jest stworzona, żeby przezwyciężać.
Jest sporo mało popularnych gatunków, które są godne Twojego zainteresowania:
- karagana syberyjska, czyli wczesna fasolka szparagowa (koniec czerwca),
- jagoda kamczacka, która raczy nas owocami już wiosną,
- rabarbar, chyba najwcześniejszy wkład do ciasta z owocami,
- oliwnik wąskolistny, którego październikowe owoce można jeść z krzewu aż do wiosny,
- ale moim faworytem jest jarmuż. Jest zjadliwy dopiero po przymrozkach!
Z popularniejszych gatunków, które radzą sobie w zimnie, to z pewnością można wymienić por, seler, pietruszkę, brukselkę, roszponkę, szpinak. W dobrze wyściółkowanym ogrodzie można zostawić do poważniejszych mrozów marchewkę i buraczki. Sporo korzeniowych roślin (marchewka, pietruszka) można wysiać też jesienią jako ozime.
Warto sadzić i siać różne odmiany, w różnych terminach, a nawet te same nasiona w min. dwutygodniowym odstępie – dzięki temu cieszysz się świeżymi, młodymi warzywami dłużej.
Dobra organizacja
Jak byłem mały, to strasznie nie lubiłem chodzić do piwnicy. Pająki, ślimaki, wilgoć, ciemno – wiadomo. Teraz ostro kombinuję, jak przerobić nasz loszek, zastany, ale niestety słabo działający. Ale dobra wiadomość jest taka, że nawet bez piwnicy, chłodni, czy spiżarni z ogrodu można się żywić cały rok. Najważniejsza jest dobra organizacja. O kilku praktykach pisałem już wyżej, planuję też odrębny cykl na ten temat. To, co możesz zrobić teraz, to inwentaryzacja ogrodu i pudełka z nasionami. Na jej bazie zrób prosty plan – zaczynając od tego, co będziesz jeść w ubogich miesiącach zimowych – od grudnia począwszy. Rozpisz sobie, kiedy najwcześniej i najpóźniej możesz wysiać swoje nasiona i kiedy spodziewać się zbiorów. Pamiętaj, że po zbiorze możesz w tym samym miejscu siać nowe warzywa, a niektóre gatunki (np. marchewka i rzodkiew) można siać w jednym rządku – zanim marchew wyrośnie, o wiosennej sałatce z rzodkiewek już dawno zapomnisz.
Książki Colemana nie są przetłumaczone na polski, ja czytałem angielsku. Będę jeszcze pisać o tej i innych książkach tego autora, bo sporo tam mocnych treści. Jak osiągnę miliardy na Patronite, to założymy wydawnictwo i weźmiemy się za tłumaczenie – tymczasem trzeba czekać :).
Daj znać, jak Ty radzisz sobie z rozciąganiem wegetacji w ogródku!
1 komentarz do wpisu “Czego nauczyłem się z książki „Four season harvest””