Narzędzia 03 – transport w ogródku

Minął czwartek, minął piątek, sobota i w końcu niedziela – a tu cisza. Żadnego maila typu „hej, Paweł, a gdzie kolejny wpis? Nie mogę się doczekać!”. To dobrze, że jeszcze nikt nie uzależnił się od moich artykulików. Tym, którzy się niecierpliwili wyjaśniam, że oprócz ogródka przybyło nam jeszcze sporo zwierząt i rzeczywistość zaczęła mnie przerastać. A na domiar złego lokalny lis poddał srogiemu badaniu zabezpieczenia naszych kurników. Główne zabezpieczenie, czyli nasz podhalan, niestety nie sprostał chytruskowi i mamy mniej drobiu, niż mieliśmy. Przykro, ale udało się załatać dziury i poprawić konstrukcje, kryzys zażegnany. A dziś o kilku rzeczach ułatwiających transport w ogrodzie.

Wózek 4×4

W zeszłym roku dokonałem zakupu wózka, który miał być wybawieniem. Okazało się, że owszem, przydaje się, ale klasyczna taczka nie jest dużo gorsza, a czasem sprawdza się lepiej.

Jakie są zalety takiego wózka? Nie trzeba go podnosić, czyli ciężar spoczywa na 4 kółkach, a nie na Twoich barkach. Nie oznacza to jednak, że ciągnie się go z łatwością. Manewrowanie, zwłaszcza po pochyłościach, też pozostawia wiele do życzenia – wózek jedzie jak chce. Do wózka można włożyć kastrę budowlaną – a nawet trzy, jedna na drugą, choć operujemy wtedy wieżą na kółkach – ryzykowne. Woziłem tak mokre liście – spinałem z góry ekspanderem i działało. Ku mojemu zaskoczeniu plastik nie popękał w ciągu roku, choć nie wyglądał zbyt obiecująco. Wywrot działa, choć konstrukcja kuwety sprawia, że ciężko jest ją w zupełności opróżnić. Ładowność – niby ten sam chiński wózek, a każda oferta podaję inną, generalnie wyładowywałem wózek dość szczelnie płytami chodnikowymi (ok. 170 kg) i rama nie pękła.

Ewidentnym minusem są chińskie kółka na chińskich oponach. Bardzo szybko parcieją i rdzewieją. Mam wózek dwukołowy na takich kółeczkach i po dwóch latach nadają się właściwie do wymiany. Środek ciężkości jest dość wysoko, niby niewiele wyżej niż w taczce, ale taczką sterujemy przy użyciu sztywnych rączek, tutaj dość giętki przegub, co prowadzi do częstych wywrotek załadowanego wózka na boki. Używam wózka często w zestawieniu z łopatą, to znaczy wyładowuję nią kompost. Zwykła taczka wypada tu na plus, bo łatwiej wybrać materiał łopatą. Jak masz pochyłości na działce, to wiedz, że taczkę lepiej będzie postawić nieruchomo na krzywym, wózek żyje własnym życiem. Aha, jeszcze kwestia przechowywania – taczkę da się postawić w pionie, wtedy zajmuje w sumie niewiele miejsca. Wózek niestety można co najwyżej ustawić w pozycji wywrotkowej, trochę zmniejsza zajmowaną powierzchnię, ale i tak wychodzi więcej niż taczka.

Kupiłbym, czy nie? Chyba tak, w naszym sporym ogrodzie się sprawdza, choć głównie do prac budowlanych. W typowym ogródku raczej zbędny, chyba że ktoś ma takie uwarunkowania kręgosłupowe, że nie może podnosić taczki. Nie będzie to zupełne wybawienie, ale troszkę pewnie pomoże.

Taczka

Taczka jaka jest, każdy widzi, a poza tym sporo już wyżej napisałem. Mam taczkę budowlaną, czyli ciężkie, blaszane koromysło z twardym kołem. Wydaje się niezniszczalna, ale zdarza się w takich taczkach, że spawy pękają. Do moich potrzeb lepsza chyba taka z pneumatycznym kołem i podporą do wysypywania – coś takiego:

Jak ktoś kiedyś wysypywał coś z taczki, to wie, że taki zderzak to ważna sprawa 🙂

Rozważałem też zakup dużej taczki paszowej, pojemność ok. 300 l, dobrze by się sprawdziła do przewozu chwastów lub trawy do kurniko-kompostownika, no i transportu zrębków. Na razie jednak nie mam gdzie trzymać takiego koromysła. Do rozważenia tylko w dużych ogrodach.

Coś, czego nie jeszcze nie mam, ale już wiem, że jest dobre

Czyli klasyczny, rolniczy wózek dwukołowy. Ciężko takie coś kupić, raczej trzeba samemu konstruować. Skąd wiem, że to dobre? Bo ma nasza sąsiadka, Ania z domnadzrodlami.pl no i odbyłem kiedyś jazdę próbną. Początkowo nie wiedziałem, co w tym jest takiego dobrego, ale teraz już wiem: dwa duże koła i nisko umieszczony środek ciężkości. Świetnie się to prowadzi, a do tego prawie nie czuć ciężaru. Publicznie się zobowiązuję, że będę pilnować tematu i albo znajdę taki wózek i gruntownie przetestuję, albo sam go zrobię i podzielę się planami. Zdjęcie tylko poglądowe, żeby było wiadomo o czym mówię.

Wiadro

O wiadrze cośtam już pisałem, ale wypada więcej. Kupiłem niedawno najprostsze wiadra ocynkowane, ok. 15 l – nie mogę się nachwalić! Tanie i trwałe. Wiadra plastikowe nie przetrwały sezonu, choć wyglądały solidnie. W ocynkowanych można spokojnie transportować kamienie. Oprócz funkcji transportowych używam ich od podlewania, a także jako pojemnik na paszę dla kóz, czy poidło dla gęsi. Napomknę jeszcze o wiadrach w artykule o narzędziach do nawadniania.

Kastra budowlana

Czyli taki duży pojemnik z czarnego plastiku. Ja mam największe, 90 L. Moim zdaniem warto mieć w ogródku przynajmniej ze dwie – u mnie są w użyciu non-stop. A to na chwasty, a to na piasek, a to naleję deszczówki, a to wrzucę papiery do ściółkowania, a ostatnio w jednej mieszkają pisklaki. Trzeba się jednak z tym sprzętem obchodzić delikatnie – łatwo pęka i nie do końca pomaga oklejenie ich pałer-tejpem – wiem, bo sprawdzałem.

Szmata

Pod tą pięknie brzmiącą nazwą kryje się poszwa na kołdrę, prześcieradło, koc – wszystko, co spełniwszy swoją pierwotną rolę, ma wystarczająco dużą powierzchnię, żeby przysłużyć nam się w ogrodzie. Do czego? Do zbierania liści i innych względnie lekkich, ale objętościowo przestrzennych materiałów, w tym zrębki. Po załadowaniu taką szmatę po prostu ciągnie się po trawniku albo po ściółce.

Mój ulubiony typ to poszwa na kołdrę, można z niej zrobić przedni worek na liście. Zazwyczaj ma otwór na krótszym boku, jednak do zbierania liści lepiej go zaszyć, a rozpruć szew na boku dłuższym. Zyskujemy podwójnie – po pierwsze większa dziura załadunkowa, a po drugie mniejsza głębokość – dzięki temu łatwiej taki worek zapełnić. Aha, jak wozisz np. zrębki w bagażniku, to poszwa (wypełniona do około połowy) jest czystym sposobem na transport biomasy.

Szmatę kupuje się w sklepie z odzieżą używaną, wybieramy przede wszystkim najładniejszy kolor, w dalszej zaś kolejności najgrubszy materiał. Chyba, że jesteśmy mężczyzną, to wtedy odwrotnie 😉

Można też użyć tego, co mamy w domu – ważne, żeby materiał się nie popruł przy pierwszym użyciu i żeby się nie zaciągał.

Plandeka, taka najtańsza, poliestrowa, zupełnie się do tego nie nadaje – bardzo łatwo ją popruć.

Transportowe must-have w niewielkim ogrodzie:

  • dwa wiadra ocynkowane
  • dwie kastry budowlane
  • taczka – budowlana lub lżejsza, ogrodnicza
  • 2 x prześcieradło/poszwa na kołdrę

Dodaj komentarz